Filozofia chrześcijańska dobrze pojęta i właściwie metodologicznie uporządkowana zachowuje swój niekwestionowalny status naukowy, którego istotę stanowi m.in. metafizyka grecka i nauka katolicka, ale

zjednoczone w ramach warsztatu nauk filozoficznych, bazujących np. na zasadzie przyczynowości.

 

Spróbujmy przeanalizować problematykę gender w wymiarze „rozumienia mężczyzny i kobiety” –najpierw w odniesieniu do przyczyn wewnętrznych bytowości mężczyzny i kobiety, a następne w relacji do ich przyczyn zewnętrznych. Czym są wspomniane przyczyny wewnętrzne istnienia ludzkiego w osobach kobiety i mężczyzny?

W metafizyce Arystotelesa formą bytu ludzkiego jest jego duch –dusza posiadająca władze duchowe rozumu, do których chrześcijaństwo doda jeszcze dwie inne władze duchowe: wolną wolę i pamięć. Tak pojęta forma człowieka jest pierwszą wewnętrzną przyczyną istnienia ludzkiego. Naturalnie, że duch i cała dusza są pojęte jako substancjalne, czyli istniejące w sobie, a nie w innym bycie, co charakteryzuje każdą przypadłość. Dlatego też w formie bytu człowieka osadzona jest jego najgłębsza wewnętrzna płaszczyzna „podmiotowości”.

Gender i neomarksizm

„Gender-Ideology”, wywodząc się z marksistowsko-freudowskich, a więc materialistycznych nurtów myślowych, przekreśla duchową formę bytu kobiety i mężczyzny, ponieważ „żaden duch” – według Marksa, Freuda, Reicha czy Adorna – „nie istnieje”. Dlatego też według Judith Butler, neomarksistowskiej filozof z Uniwersytetu w Berkeley w Kalifornii, która 11 września 2012 r. otrzymała za swoje „zasługi” dla ideologii gender Nagrodę Theodora W. Adorna we Frankfurcie nad Menem, żaden „podmiot nie istnieje”, który byłby zdolny do duchowych aktów, jak np. aktów myślenia, chcenia, czy aktów prawnych i moralnych, by móc rozróżnić dobro od zła, co oznacza całkowite uprzedmiotowienie osoby ludzkiej, tzn. także całkowitą depersonalizację sfery ciała i człowieka i jego seksualności.

Drugą przyczynę wewnętrzną człowieka jako mężczyzny i kobiety stanowi materia, która poprzez uformowanie jej przez ducha i duszę danej osoby staje się ciałem ludzkim. Materia, chociaż sama w sobie jest substancją, nie jest w stanie sama stać się uformowaną materią, tzn. także misternie i genialnie rozwiniętą do kształtu ciała osobowego. Stąd płciowość jest natury substancjalnej i osobowej, a nie przypadłościowej, którą można dowolnie zmieniać bez żadnej szkody dla ontycznej, moralnej czy każdej innej wartości bytu kobiecego i męskiego.

W chrześcijańskim rozumieniu płciowości mamy do czynienia nie tylko z jej cielesnym uzewnętrznieniem się, lecz w płciowości uzewnętrznia się też forma człowieka, czyli jego dusza i duch jako istota bycia kobietą i mężczyzną.

„Gender-ideology” zrywa z jeszcze substancjalnym rozumieniem materii w ideologii Marksa, Engelsa i Lenina oraz nawiązuje do ideologii neomarksizmu, zamieniającej substancjalność materii na wyłącznie przypadłościowość i to w sensie neodarwinowskim i neopsychoanalitycznym, tzn. że materia pojęta jest w tym systemie jako li tylko popędowość natury seksualnej, oderwanej od stabilizujących ją wewnętrznie substancjalnych praw przyrody.

Wszelka zdolność, mówiąc za ks. kard. Karolem Wojtyłą, do „samoposiadania” i „samopanowania” jest wykluczona, ponieważ sam popęd seksualny, oderwany od ducha i oderwany de facto od ciała ludzkiego klasycznie pojętego jest „ślepy”, tzn. nieobliczalny, nieprzewidywalny i absolutnie nieuporządkowany. Dlatego feministka i także bazująca na neomarksizmie „Szkoły Frankfurckiej” Simone de Beauvoir głosiła już w 1949 roku, że człowiek „nie rodzi się kobietą, lecz jest ukształtowany na kobietę” dopiero w procesie kolektywistycznej socjalizacji.

Według wspomnianej Butler, naturalne bycie kobietą lub mężczyzną jest produktem „fantazji” i dlatego jest ono bez żadnego „znaczenia dla tożsamości człowieka” (Gabriele Kuby). Tutaj osadzony jest apel Butler o uwolnienie współczesnych generacji od „przymusowej heteroseksualności”, by w jej miejsce wprowadzić „różnorodność płciową”, niczym nieograniczoną i w pełni dowolnie kształtowaną.

Co więcej, Butler chce wprowadzić „zawirowanie płciowe”, by zniszczyć „logocentryczne panowanie” w społeczeństwie oparte na klasycznie pojętej relacji kobiety i mężczyzny, rodziców i dzieci, tzn. by zniszczyć byt ojca i matki, dziecka, małżeństwa jednej kobiety z jednym mężczyzną i rodziny, co jest możliwe tylko na drodze „dekonstrukcji” tej klasycznej „podwójnej płciowości”.

Niespotykana manipulacja

Przyczynę sprawczą stanowi pierwotnie w metafizyce greckiej jako sam „Bóg”, natomiast w myśli chrześcijańskiej Trójosobowy Pan Bóg jako Stwórca, który stwarza pierwszych ludzi osobiście, a dopiero następne pokolenia powstają w kooperacji Boskiego Kreatora z już istniejącymi osobami ludzkimi, co doskonale odpowiada istocie dzieła stworzenia człowieka. Tutaj znajduje uzasadnienie nietykalność ontyczno-prawno-moralna osoby ludzkiej, jej godność oraz jej prawo do posiadania naturalnej płciowości, określonej przez Boga w planie i konkretnym akcie stworzenia tego poszczególnego człowieka.

Dla Marksa, Engelsa, Lenina zaś była to sama uwieczniona materia, a dla Freuda uwieczniony „popęd seksualny”, natomiast dla neomarksizmu ten „zlepek popędu” seksualnego i popędu śmierci jest rezultatem zontologizowania się „nicości” „chaosu”, na czym neodarwinizm nabudował „teorię wielkiego wybuchu”.

W samoświadomości ideologicznej „gender” nie pozostaje nic innego, jak tylko konsekwentnie na tym bazować i dopasować do chaosu jako chaosu namysł nad płciowością ludzką, dla której nie istnieje już żaden „paradygmat”, a każdy jeszcze funkcjonujący w mentalności ludzkiej i traktujący kobietę jako kobietę, a mężczyznę jako mężczyznę należy obalić jako „stereotyp” – także z pomocą światowej polityki np. ONZ czy UE, co z niezwykłą precyzją badawczą analizuje i relacjonuje Marguerite A. Peeters z Brukseli.

Wskutek ustawienia zagadnienia związku płciowego pomiędzy człowiekiem a człowiekiem na pseudogruncie chaosu dochodzi do niespotykanej w dotychczasowych dziejach manipulacji człowiekiem i jego płciowością, co czyni się dzisiaj przez m.in. Judith Butler z wprost „totalitarną” przemocą.

W otchłani chaosu

Wielkim celem ludzkiego bytowania według greckiej metafizyki i chrześcijańskiej nauki oraz filozofii jest bytowanie w wieczności. Stąd cały wysiłek człowieka jako świadomego i wolnego w swojej naturze skupiony jest na uzyskaniu takich jakości osobowych, moralnych czy religijnych, by stać się godnym Boga i Nieba. Także udoskonalenie się człowieka w sferze płciowości służy temu największemu ze wszystkich celów istnienia osobowego.

„Gender-ideology”, przekreślając transcendentną genezę naszego ludzkiego bytu, negując jego wrodzoną godność, wyrażoną m.in. postacią otrzymanej od Boga i posiadanej płciowości, neguje za przykładem Judith Butler naszą zdolność do jakiegokolwiek finalnego zachowania.

Cel jako taki nie istnieje, ponieważ nie istnieje Bóg, nie istnieje człowiek jako osoba, nie istnieje jego duch i dusza oraz nie istnieje ciało jako obok nieśmiertelnych ducha i duszy ludzkiej także powołane do wiecznego istnienia. Im bardziej reprezentanci tej noemarksistowskiej ideologii pogrążają się w chaosie jako chaosie, tym skuteczniej realizują zatracanie się człowieka w antystrukturach i absurdzie nihilistycznej egzystencji.

Według Sokratesa, Platona, Arystotelesa, Plotyna oraz całej myśli chrześcijańsko-filozoficznej istnieje przyczyna wzorcza, czyli wprawdzie różnie rozumiany, ale zawsze stanowi ją najdoskonalszy Byt, nazywany Bogiem. Także Biblia mówi jasno o stworzeniu mężczyzny i kobiety „na obraz i podobieństwo Boga”, co oddaje w pełni już klasyczną grecką „mimesis”. Dlatego tak ważne w pytaniu o Pra-wzór było pytanie o doskonałego Boga, według którego wszystko, co jest, istnieje na Jego „podobieństwo”, co najdoskonalej wyartykułowało nam Objawienie w Osobie Boskiej prawdziwego Boga i zarazem prawdziwego Człowieka Jezusa z Nazaretu.

Także „gender-ideology” postuluje nolens volens przyczynę wzorczą, ale stanowi ją przywoływana już kilkakrotnie teoria chaosu. Każdy musi się więc – i to nie tylko w aspekcie swojej płciowości, lecz także w naszej ludzkiej totalności – dopasować do nicości, wyłaniającej się z otchłani chaosu, co doprowadza naszą cywilizację do totalnego absurdu nihilistycznego, jakiego w podobnej systematyce jeszcze chyba nigdy w dziejach myśli ludzkiej nie było.

W punkcie wyjścia należy zatem przezwyciężyć „gender-ideology” w całej jej rozciągłości, ponieważ w przeciwnym razie Polska, Europa i pozostałe narody ziemi zatracą wielką w swojej treści, fascynującą naszego ducha ludzkiego swoim pięknem i przeznaczoną ostatecznie do wiecznego istnienia u Trójosobowego Boga prawdę zarówno o kobiecie, jak też i o mężczyźnie jako o człowieku realiter zbawionym przez Chrystusa, tzn. osoba ludzka jest pomimo swoich realnych słabości bytowych i moralnych niepowtarzalnie prawdziwą, dobrą, piękną, prawą, sprawiedliwą i bogatą w jeszcze inne ideały i wartości.

Nie ulega wątpliwości, iż w tym zmaganiu współczesnego człowieka chodzi o brutalną konfrontację pomiędzy chrześcijańską nauką, inspirowaną Duchem Świętym, a antyduchem i niszczycielem wszystkiego tego, co istnieje, a nade wszystko o próbę zniewolenia, a następnie unicestwienia człowieka jako doskonałego dzieła Boga, którego przecież w świetle rozumu i w świetle łaski wiary należy ocalić ze względu na niego samego –także za cenę nawet znacznych ofiar.


Autor jest profesorem KUL, kierownikiem Katedry Filozofii Prawa i prodziekanem Wydziału Zamiejscowego Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL w Tomaszowie Lubelskim

~o~

 

Źródło: Nasz Dziennik